KULTURA » TEKSTY, ARTYKUŁY, PUBLIKACJE

Autor: Andrzej Sontag

W odpowiedzi na program telewizyjny w dniu 4.11.2010

We wczorajszy wieczór w jednym z kanałów telewizyjnych ukazał się program z cyklu "Uwaga" poświęcony łowiectwu i polującym myśliwym. Dotyczył on polowań w obrzeżach Białowieskiego Parku Narodowego i polowań organizowanych przez Lasy Państwowe, ale zapowiadany był jako program o myśliwych. Dziennikarz, a raczej "pracownik mediów", że posłużę się określeniem jakiego użył w stosunku do nierzetelnych dziennikarzy jeden ze znanych polityków, przedstawił łowiectwo jako krwawą jatkę i niezbyt miłe dla oka obchodzenie się ze strzeloną zwierzyną. Myśliwi zostali przedstawieni jako ludzie wyłącznie zainteresowani strzelaniem do zwierzyny. Wprawdzie były wypowiedzi dyrektora Muzeum Jeździectwa i Łowiectwa, nadleśniczego, naukowca i pracownika Zarządu Głównego P.Z.Ł., ale ogólny sens programu przedstawił łowiectwo jako zjawisko negatywne i brutalne.

Dziennikarz, który bierze się za przygotowanie materiału o jakimś zagadnieniu winien poznać je możliwie dogłębnie i przedstawić obiektywnie. Winien poznać podstawy prawne tego zagadnienia. Kompromitujące dla dziennikarza było, że o prawie, na podstawie którego odbywa się odstrzał informował go protestujący ekolog. Najważniejsze dla dziennikarza i ekologów było to, że polowania odbywają się na obrzeżach Parku Narodowego. Nie mogli zrozumieć, że jest to teren łowiecki i polowanie odbywa się zgodnie z prawem. Przecież sprawy gospodarki łowieckiej, w tym odstrzał są określone prawem. Prawem, które ustanowił najważniejszy organ ustawodawczy Polski, Parlament Rzeczypospolitej. Prawa tego nie pisał byle kto. Pisali je ludzie zaznajomieni z problemem, naukowcy, specjaliści. Prawo to, jak każde inne, było konsultowane i opiniowane przez wszystkich, którzy w tej dziedzinie mają coś do powiedzenia. Prawo jest po to, by porządkowało pewną dziedzinę życia, by nie było w tej dziedzinie chaosu. Po to jest prawo n.p. o ruchu drogowym, prawo budowlane. I nie wolno byle komu, kto ma inny punkt widzenia, tego prawa kwestionować, omijać czy mówić, że jest głupie. Obraża w ten sposób wszystkich, którzy w jego uchwalaniu brali udział. Takie kwestionowanie prawa nie uczy społeczeństwa szacunku dla prawa i wprowadza anarchię. Tego czynić nie wolno.

Program telewizyjny "idzie w Polskę", dociera do ludzi, którzy się tym zagadnieniem nie interesują i na nim nie znają. Tworzy u nich poczucie bezkarności pewnej grupy ludzi, w tym przypadku myśliwych. Autora programu w ogóle nie interesowało, że w obrzeżach Parku Narodowego działają ludzie rozumiejący zagadnienia gospodarki łowieckiej. Teraz kiedy otulina już powstała, myśliwi nie mają tam dostępu. Przestają się interesować ochroną i dokarmianiem zwierzyny. Natomiast wejdą tam kłusownicy, jak już się zdarzyło w otulinach innych Parków Narodowych. Do tej pory myśliwi pilnowali i zwalczali kłusownictwo. Teraz kłusownicy są bezkarni i nie muszą się obawiać nikogo. Bo jaka służba będzie teraz pełniła ochronę? I za jakie pieniądze i skąd pochodzące? Czyste straty.

Za zwierzynę pozyskaną przez myśliwych do kasy kół i nadleśnictw wpływały pieniądze. Czy wpłyną one od kłusowników? Nad limitami odstrzałów nadzór nad myśliwymi pełnią Lasy Państwowe. To one akceptują i zwiększają ilość odstrzałów w planach hodowlanych kół, i to one nakładają na koła kary finansowe za niezrealizowanie odstrzałów. Kto prowadzi nadzór nad planami odstrzałów Lasów Państwowych, kto akceptuje i ustala ich wysokość. Nie wiem. Na pewno nie myśliwi.

Jako myśliwego z 37 letnim stażem i w kolejnym pokoleniu, denerwuje mnie cynizm, a może głupota ludzi, którzy takie programy przygotowują. Po raz któryś przypominam, że nie drażni ekologów łowienie ryb, wpuszczanie do wody ostrego haczyka, który ryba połyka i niszczy sobie wnętrzności. Potem taką rybę się ogląda i wrzuca z powrotem do wody. W telewizji są programy poświęcone łowieniu ryb, stosowania haczyków, sposobów zanęty i.t.p. Nie drażni ich odławianie tysięcy ryb, które duszą się bez wody, nie drażnią rzeźnie i ubojnie, hodowle zwierząt rzeźnych, hodowle ptactwa przeznaczonego do uboju, sklepy mięsne. Nie drażni ich wyrąb lasów. Ciekaw jestem czy ekolodzy jedzą tylko rośliny, chodzą w plastikowych butach, nie posiadają mebli z drewna. Wszystko to zostało zaakceptowane i nie budzi emocji, a przecież wiąże się z zabijaniem w sposób nieraz okrutny.

Polska jest członkiem założycielem C.I.C. międzynarodowej organizacji łowieckiej, która powstała nie po to by zabijać, ale by chronić i rozsądnie gospodarować zwierzyną łowną. Przez Polskę w XX wieku przetoczyły się dwie wojny światowe. Polska była okupowana i bezlitośnie eksploatowana. Wybijano zwierzynę i wycinano lasy. Niszczono nasze środowisko naturalne. Polscy myśliwi z poparciem Państwa Polskiego po obu wojnach bardzo intensywnie pracowali, by odrobić straty i przywrócić polskiej przyrodzie przetrzebione stany zwierzyny lub całkowicie je odrodzić. Nie można nam zarzucać krwawych instynktów i chęci zabijania. Ci, którzy nie stosują się do przepisów prawa i reguł postępowania ponoszą za to konsekwencję, jak tysiące innych ludzi dokonujących wykroczeń i przestępstw. Jako ludzie dorośli doskonale wiemy, że coś nie bierze się z niczego. Trzeba wiele wysiłku, środków i wyrzeczeń by coś osiągnąć. Nie znalazłem dotychczas żadnej organizacji ekologicznej, która w trudnym okresie zimowym wspomagała by zwierzynę żyjącą w stanie wolnym lub zwalczała kłusownictwo. Polska posiada model gospodarki łowieckiej, który nakłada na myśliwych obowiązek prowadzenia gospodarki łowieckiej. Jednym z jej elementów jest odstrzał zwierzyny. Ale nie jest to model, który pozwala uzyskać pozwolenie na broń i tylko strzelać. Tacy myśliwi są w Europie zachodniej i chętnie przyjeżdżają do Polski. Jeżeli ich przyjazd nadmiernie eksploatuje łowiska należy temu przeciwdziałać. Z pewnością nie jest to nagminne w łowiskach kół łowieckich, a mogę zaryzykować stanowisko, że koła do tego nie dopuszczają. Jeżeli zmiany w łowiectwie będą szły w kierunku modelu zachodniego, to także w Polsce pojawiać się będzie coraz więcej myśliwych, których celem jest tylko pozyskanie ciekawego trofeum.

Póki co w naszym kraju obowiązuje model łowiectwa, który jest pozytywnie oceniany przez międzynarodowe, w tym Unii Europejskiej, instytucje, a działalność Polskiego Związku Łowieckiego ma bardzo pozytywne oceny Ministerstwa Środowiska i Komisji Ochrony Środowiska Sejmu Rzeczypospolitej. A kto się na zagadnieniu nie zna, nie powinien zabierać głosu i uważać się za autorytet.

Darz Bór.
Andrzej Sontag
Prezes ORŁ w Łodzi