KULTURA » TEKSTY, ARTYKUŁY, PUBLIKACJE

Autor: Andrzej Sontag

Głos Prezesa ORŁ w Łodzi w Dyskusji - W okresie zmin

Okres przemian ustrojowych w Polsce po 1989 roku nie pozostał bez wpływu na sytuację polskiego łowiectwa i Polskiego Związku Łowieckiego. Ustalone zasady wewnątrzorganizacyjne, które utrzymywały jedność Związku zaczęto podważać. Zewnętrzne wpływy na Związek, które m. in. nałożyły na koła łowieckie coraz większe obciążenia (pełne odszkodowana za szkody łowieckie), spowodowały niezadowolenie i pretensje myśliwych do Związku, że nie przeciwdziała temu. Myśliwi zaczęli mówić po co nam Związek, zaczęto kwestionować uprawnienia Zarządów Wojewódzkich, potem Okręgowych P. Z. Ł. wobec kół.

Znany jest przypadek myśliwego, który podczas rozprawy przed sądem łowieckim powiedział: "a co to za sąd, co z pana za sędzia". Zlikwidowanie więzów i wyzwolenie się z pod kurateli wszechobecnego państwa i partii niektórzy zrozumieli, że to co było dawniej jest złe, głupie i mnie nie obowiązuje.

Pojawiły się nowe czasopisma i strony internetowe o tematyce łowieckiej, których głównym celem było i nadal jest pokazywanie negatywnego obrazu P.Z.Ł. Jaki to ma cel w proponowaniu uaktualnienia polskiego łowiectwa do nowych czasów, trudno zrozumieć. Jeżeli chodzi tylko o zastosowanie starego chwytu totalnej krytyki tego co było by osiągnąć swój cel, to nie jest to podstawa do dyskusji.

Okres transformacji, radykalizacja naszego życia mogło mieć wpływ na postawy niektórych myśliwych, którzy zaczęli odrzucać dotychczasowe zasady, normy, przepisy i mogli rozumieć, że mogą stosować inne normy. Przesuwanie uprawnień na niższe szczeble administracji, coraz większy wpływ lokalnych społeczności na życie ich gminy, mogło spowodować, że zaczęto uważać, iż można także ingerować w sprawy łowiectwa. Swego czasu radni jednej z gmin w woj. łódzkim wiedząc, że koło odławia zające, zaproponowali, by robiła to gmina a pieniądze będą dochodem gminy.

Wszystko to pokazuje, że zachwiał się model organizacyjny polskiego łowiectwa, który w dodatku jest krytykowany przez myśliwych polityków, którzy jednak nie wyartykułowali propozycji zmian, które dostosują ich zdaniem, polskie łowiectwo do obecnych czasów i nie przedstawili jak to zrobić. Obawiam się, że podważanie roli i znaczenia P. Z. Ł. nie ma podstaw merytorycznych. Mówienie, że P. Z. Ł. jest pozostałością po czasach lat komunizmu jest krzywdzące dla wielu myśliwych, którzy traktowali łowiectwo jako pasję. Zapisywali się do P. Z. Ł. nie dlatego, że mogli tam robić karierę ale dlatego, że było to m. in. ich tradycją rodzinną czy realizowaniem zainteresowań. Gospodarka łowiecka, ochrona zwierzyny, niewiele ma wspólnego z polityką. Można temu pomagać lub nie. Ale wtedy nie trzeba przeszkadzać.

Nasi poprzednicy po odzyskaniu przez Polskę niepodległości zrozumieli potrzebę powołania jednej narodowej organizacji do gospodarowania zwierzyną żyjąca w stanie wolnym. Mimo, iż mieli prawo polowania na własnym gruncie, dostrzegli potrzebę czasu i nałożyli na siebie ograniczenia, które były korzystne dla gospodarki łowieckiej. Opracowując kiedyś historię jednego z najstarszych kół łowieckich Lubelszczyzny, znalazłem w Archiwum Akt Dawnych pismo jednego z członków tego koła, właściciela ziemskiego, który pisał do Łowczego Powiatowego prośbę o zgodę na odstrzał kozła na swoich gruntach.

Obywatelska postawa, stosowanie się do zasad i moralność były wtedy w cenie. Dziś "monopol" Polskiego Związku Łowieckiego jest krytykowany i podważany. Dlaczego? Przecież istnieją w Polsce rozwiązania prawne, zapisane w ustawach, które mówią o wyłączności jednej ogólnopolskiej organizacji. Tak jest w sporcie. Istnieje tylko jeden Polski Związek Piłki Nożnej i nikomu nie przychodzi do głowy, by powołać drugi, konkurencyjny. Istnieje jeden Polski Komitet Olimpijski. Także federacje międzynarodowe nie zaakceptują takich pomysłów. Polska jest członkiem założycielem C. I. C. i w niej Polskę reprezentuje P. Z. Ł. Nie ma ona takiego wpływu na organizację krajową jak w sporcie i dobrze, bo my sami musimy umieć gospodarować własnymi zasobami. Ale czy należy to robić walcząc ze sobą?

Polski Związek Łowiecki zrobił kroki w kierunku dostosowania swych przepisów do wymogów czasów. Wprowadzono przynależność do P. Z. Ł. członka niestowarzyszonego z kołem łowieckim. Ale to rozwiązanie jest już wykorzystywane przez wielu myśliwych do korzystania tylko z przywileju polowania, nie ponosząc kosztów zagospodarowania łowiska. Czy praca członków koła, jak wiemy społeczna, ma sprowadzać się do wystawienia w maju kozłów, jesienią byków na sprzedaż, czy koło po to kupuje w OHZ n.p. kuropatwy, by kilka dni później polowali na nie dewizowcy, bo w kasie nie ma pieniędzy na szkody, tenuty, karmę i.t.d.? Czy dlatego pojawiają się pomysły, by wydzierżawiać obwody także innym podmiotom niż koła łowieckie, bo ktoś ma pieniądze i chce mieć własny obwód. Samo posiadanie pieniędzy nie jest naganne i można zrozumieć myśliwego bogatego, który chce mieć własne łowisko. Niewiadomą tylko jest jego podejście do kultury łowieckiej, tradycji, przestrzegania zasad etycznych wobec zwierzyny i łowiska.

Gdyby rozwiązania prawne poszły w tym kierunku to winny być nałożone na właściciela łowiska te same zasady gospodarki łowieckiej jak dotychczas na koła i powinny one podlegać kontroli łowczego okręgowego. Gdyby podtekstem takich rozwiązań ustawowych było tylko korzystanie z łowisk, bo jest się posłem, wysokim urzędnikiem i będzie się z tych łowisk korzystało dla własnej wygody, bez specjalnego oglądania się na etykę, zasady selekcji, to jest to nie do przyjęcia i moralnie naganne. Jak wiele zależy od zasad moralnych.

Natomiast nie można stawiać koła przed dylematem czy stanąć do przetargu na obwód, na którym się gospodarowało kilkadziesiąt lat a teraz nie ma na niego pieniędzy.

Polski Związek Łowiecki przyjął nowy Statut, wprowadzono możliwość odwołania się do sądów powszechnych. Ale czy tylko zmiana prawa, zapisów, to wystarczające do prawidłowego funkcjonowania? Co zależy od samych myśliwych tych kolegów, którzy działają w kołach i co zależy od ich przedstawicieli we władzach P. Z. Ł. Czy wystarczy tylko protestować przeciwko zmianom w ustawie Prawo Łowieckie pisząc stosowne uchwały? Jest to wielki dylemat, który stoi przed Polskim Związkiem Łowiecki.

Andrzej Sontag
Prezes ORŁ w Łodzi